Botticelli

Jest to jedna z najbardziej „gorących” sztuk tego sezonu. Spektakl ma miejsce w MOS, naszej krakowskiej perełce, blisko centrum. Nie dlatego jednak są tłumy na widowni, a z powodu odważnego przedstawienia tematu jakim jest homoseksualizm.
Sandro Botticelli, włoski malarz szkoły florenckiej tworzący w okresie odrodzenia jest tylko pretekstem wokół którego toczy się sztuka. Czy zresztą on sam był biseksualny? Być może, jak większość artystów. W 1470, a więc już w wieku 25 lat otworzył własną pracownię, w której wykonywał zamówienia bogatych rodzin florenckich – głównie rodu Medicich. Jego muzą stała się natomiast Simonetta Vespucci, nazywana przez florentyńczyków La bella Simonetta. Uwiodła ona serce młodego malarza i jego wpływowego, bogatego przyjaciela, Giuliano de Medici. Jak skończy się ta historia?
Spektakl snuje opowieść wokół zazdrości kochanków i ceny jaką trzeba będzie zapłacić.
Simonetta umarła w wieku zaledwie 23 lat na gruźlicę, jednak pozostaje nieśmiertelna na obrazach Botticellego, znamy ją wszyscy np. z obrazu ” Narodziny Wenus”.

Botticellego gra w tym spektaklu przystojny wnuk moich sąsiadów; Mateusz Janicki.

Niemal bez przerwy epatuje swoimi męskimi wdziękami, głównie pośladkami. Na zdj. obok ( zdj. z arch. teatru. ) wyjątkowo ubrany. Odważnie prezentuje się też jego kochanka. Golizna jest tu wszechobecna, jak i dość ostry język, gdyż sztuka jest awangardowa i dawne czasy nawiązują do obecnego „celebryctwa”. Całość przeznaczona dla widzów dorosłych. Także otwartych na takie rzeczy, nie każdemu przypada do gustu, mi tak. Poza tym temat ważny; mija kilkaset lat i emocje wobec homoseksualistów podobne; może nikt nie pali ich na stosie, choć kto wie, gdyby jeszcze bardziej podjudzić tłum…
Ta sztuka to też jakiś powrót normalności; może kogoś oburzać czy zniesmaczać, ale jest. Nikt jej nie zabrania, nie ma protestów.
Doskonale zagrana, warto się na nią wybrać, jeśli ma się skończone 16 lat.

Dobrego tygodnia, pełnego miłości, choćby do sztuki 🙂

Dodaj komentarz