Dzisiaj spacerowałam sama w deszczu po moim ulubionym Parku Decjusza i byłam szczęśliwa. Lubię taką pogodę, bo choć mokro, to ciepło, ludzi mało, cisza. Dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć, a właściwie przypomnieć o dwóch miejscach w Krakowie.
Najpierw jednak pozwólcie, że wkleję coś z Internetu, bo choć stronię tu od polityki, to jednak pewnych rzeczy nie chcę przemilczeć.
Dołączam się do tego. Po raz kolejny my, Polacy, stanęliśmy na wysokości zadania.
Oby teraz nasz entuzjazm zbudował od nowa rzeczywistość , w której się odnajdziemy. To ważne dla wszystkich, ale szczególnie ludzi młodych. Brawo dla Was !
Tyle teraz rozmaitych problemów w Polsce i na świecie, nie piszę o tym, ale to nie znaczy, że się nie przejmuję, po prostu tu o czym innym, o oderwaniu od tego wszystkiego.
W sobotę udało mi się to świetnie w moim ulubionym Pawilonie Czapskiego, polecałam to miejsce nie raz i ciągle polecam. Są tam dwie nowe wystawy ( oprócz stałej rzecz jasna, poświęconej Czapskiemu). Na zdjęciu główny budynek z miłą kawiarnią i urokliwym tarasem na dachu. Są tam stoliki i krzesełka, a rzeczy z kawiarni można sobie t przenieść samodzielnie, co często robię, bo na dachu lubię przesiadywać 🙂
To tu właśnie można zobaczyć ponad 60 prac Adama Marczyńskiego, głównie z nurtu abstrakcji geometrycznej. Artysta to krakowski profesor ASP żyjący w latach 1908 – 1985, najlepsze rzeczy stworzył chyba w latach 60-tych.
Na tej wystawie byłam jeszcze przed wyjazdem do Włoch, a wczoraj zajrzałam do dawno nieodwiedzanego Muzeum Numizmatyki, które mieści się w pięknej kamienicy obok.
W tym tygodniu otworzono wystawę czasową ” Blask złota”, z zaproszenia nie zdołałam skorzystać, ale wczoraj załapałam się na oprowadzanie kuratorskie, niezwykle ciekawe dla takiego laika jak ja.
Za zbiorami monet czy medali raczej mniej przepadam, ale to muzeum polecam z czystym sercem, jest bardzo klimatyczne, piękne, a zbiory ciekawe.
Wystawa czasowa prezentuje niemal 600 złotych numizmatów na co dzień nieeksponowanych, honoruje 120. rocznicę przekazania Muzeum Narodowemu w Krakowie jednego z najcenniejszych darów w jego historii – kolekcji zgromadzonej przez hr. Emeryka Hutten-Czapskiego. Wyróżnia się w niej zbiór numizmatów, liczący 11 tysięcy obiektów, niemający sobie równych wśród zarówno wcześniej, jak i później tworzonych. I to właśnie z kolekcji Czapskiego pochodzi większość pokazanego na wystawie złota, a także wszystkie prezentowane przykłady złotnictwa, odznaczeń i starodruków. Najbardziej spektakularną polską złotą monetą i jedną z największych, jakie wybito w Europie, jest 100 dukatów koronnych Zygmunta III Wazy z 1621 roku (oryginał na wystawie stałej), ost. zdjęcie.
Zachęcam do odwiedzin Pawilonu Czapskiego, to bardzo sympatyczne miejsce, w którym zawsze dzieje się coś ciekawego. Lubiłam też przesiadywać w przylegającym mini-parczku, ale od kiedy postawiono tu wielkie rzeźby Abakanowicz, zrobiło się mniej przytulnie.
Oto obecny widok z ławki. Zamiast relaksu jest poczucie przytłoczenia. Jestem pewna, że Abakanowicz by tego miejsca nie wybrała, lubiła przestrzeń. Akurat nie tak dawno przeczytałam jej biografię, którą przy okazji polecam:
Ciekawie napisana książka o silnej kobiecie, która wiedziała czego chce i z pełną determinacją szła po swoje. Była niezależna i odważna nie tylko w sztuce, ale i w życiu prywatnym. Żyła równolegle z dwoma mężczyznami w osobliwym trójkącie i nie przejmowała się co myślą o tym inni. Jest najbardziej rozpoznawalną polską artystką współczesną, nieliczną w ogóle, której prace dostały nazwę od nazwiska artysty. Bardziej jednak ceniona w świecie niż w Polsce, co bywa częste.
Ja również ją bardzo cenię i podziwiam, jednak jej „Postacie kroczące ” mi w tym zakątku po prostu przeszkadzają.
Wczoraj w Krakowie było ponad 20 stopni i piękne słońce, dzisiaj w deszczu odwiedziłam wspomniany Park Decjusza i moją ukochaną Galerię Chromego, w której już dość dawno nie byłam. Pusto, cicho, pogoda wystraszyła ludzi. Panie, które prowadzą galerię, a w niej małą uroczą kawiarenkę powiedziały, że to już ostatnia niedziela w tym sezonie, kiedy jest otwarte, no chyba, że znów zrobi się ciepło.
Bronisław Chromy, ur. w 1925 roku to najbardziej chyba znany krakowski artysta rzeźbiarz, medalier, rysownik i malarz. Jest twórcą słynnego smoka wawelskiego.
Poznałam go osobiście i przez wiele lat uczestniczyłam w wielu wernisażach i innych wspaniałych imprezach w jego Galerii. Był zaprzyjaźniony z wieloma krakowskimi artystami, szczególnie z Piwnicą pod Baranami. Zmarł w 2017 roku, w ub. roku byłam w zaduszki na jego grobie ( na salwatorskim cmentarzu) , wspominaliśmy z Z i te imprezy i samego Mistrza, jego cudowny, ciepły uśmiech.
Na koniec więc parę zdjęć zrobionych dzisiaj w Galerii. Popijałam tam prosecco i wracałam w myślach do wspomnień sprzed lat. Bardzo ciekawie zaaranżowana jest ekspozycja kosmiczna, metafizyczne wibracje krążą w powietrzu, magia tego miejsca jest po prostu cudowna.
Na dole galerii, w piwnicy też sporo prac artysty, w tym obrazy, załączam 2 piękne wątki jesienne:
Wracając mijałam moknącego w deszczu Szopena, również dzieło Chromego, stojące pośrodku parku :
Wydał mi się taki radosny, może w nocy gra Polakom mazurka, zwłaszcza teraz…?
Napiszę dopiero po 1.11, bo w następny weekend mam….jubileuszowe spotkanie klasowe. Dziwny termin wybrali organizatorzy, ale co robić. Ważni są i martwi i żywi, tych ostatnich ubywa, gdy wkracza się w jesień życia.
Życzę Wam pięknego tygodnia.