W Ogrodzie

Zdjęcia z krakowskiego Ogrodu Botanicznego. Pięknie tu teraz i naprawdę warto zajrzeć, nacieszyć oczy pięknem przyrody. W ogrodzie w niektóre weekendy wyrastają krzesła, bo choć pogoda niestety różna, to Opera Krakowska organizuje cudowne muzyczne wieczory.

Polecam pobyć tu dłużej także w dzień, można posiedzieć w uroczej kawiarence pośrodku Ogrodu.

Poniżej Judaszowiec południowy, który kwitnie zanim pojawią się u niego liście. Kwiaty wyrastają bezpośrednio na pniu.

Ja uwielbiam też po prostu polski bez.


W życiu nie zawsze jest sielankowo, warto więc celebrować piękne chwile z przyrodą w tle.

Cieszcie się majem i życiem.
Miłego weekendu !


Maj – odrodzenie

Wczoraj spędziłam pół dnia na Wawelu. Częściowo we wnętrzach, częściowo na zewnątrz, ciesząc oko zamkiem pośród majowych bukietów i pijąc nieśpiesznie kawę w otwartej wreszcie kawiarni.
Pretekstem było zaproszenie na nową, kameralną wystawę Cranacha oraz wizytę w Skarbcu z powodu nowych, nabytych ostatnio cennych eksponatów. Przy okazji zobaczyłam w końcu na żywo absolutną perłę Wawelu – ” Wszystkie arrasy króla” Całość zamknięta pod pięknym szyldem :

Lucas Cranach Starszy uważany jest za najważniejszego, obok Albrechta Durera, niemieckiego artystę renesansowego.
Wystawa jest niewielka, zawiera parę dzieł wybitnego artysty, w tym arcydzieło powyżej Matka boska pod jodłami, które przyjechało do nas z Wrocławia. Kontakt z obrazami jest fantastyczny, można ich niemal dotykać, na co pozwala swobodna aranżacja.
Wystawa potrwa do 24.10.2021

W skarbcu parę nowych nabytków, najcenniejszym jest Figura lwa, dzieło złotnika Christopha Erharta z Augsburga z ok. 1600 roku.
Srebrny, pozłacany lew jest niezwykle kosztowny, dokładna jego cena jest tajemnicą, pochłonął podobno połowę rocznego budżetu Wawelu.
Jest to luksusowa figura, będąca naczyniem toastowym, służąca też za ozdobę kredensu czy gabinetu kolekcjonera.

A teraz uwaga – w dniach 20- 23 maja a więc od dzisiaj do końca weekendu na Wawelu wielkie świętowanie, prawdziwe odrodzenie po lockdownie. Bilety za symboliczne 1 zł na i dodatkowo mnóstwo innych atrakcji, m.in. pokaz pokaz multimedialny w piątek.
Wejdźcie na stronę wawel.krakow.pl , sprawdźcie wszystko i przybywajcie. Szczególnie polecam wystawę Wszystkie arrasy króla, to nasza słuszna duma, każdy powinien ją zobaczyć i każdy na pewno wyjdzie zachwycony.

Wystawa obejmuje dwa piętra, można nie tylko podziwiać wspaniałe dzieła, ale zapoznać się z techniką ich wykonania. Warto też zobaczyć na wstępie świetny, wprowadzający w historię arrasów film. Polecam tę wystawę z całego serca !
Zawitajcie na Wawel bez pośpiechu, nacieszcie się nim, jest piękny jak zawsze, ale teraz naprawdę czuć tu w powietrzu odrodzenie. Maj to w końcu najpiękniejsza pora roku. Zajrzyjcie też koniecznie do małych, ale uroczych ogrodów królewskich. Nie mogę się powstrzymać i załączam parę zdjęć :

Miałam tu też napisać o Ogrodzie Botanicznym, ale wrażenia trzeba dawkować 🙂
Miłego weekendu, najlepiej na Wawelu ! 🙂

Źródła – the origins

Dzisiaj w Krakowie chłodniej, za nami cały tydzień pięknej pogody. W słoneczny, upalny poniedziałek byłam w przepięknie odremontowanym Arsenale na nowo otwartej stałej wystawie. Remont Arsenału wraz z aranżacją Galerii Sztuki Starożytnej kosztował 18,5 mln zł i trwał siedem lat. Efekt jest naprawdę imponujący.

Koniecznie zajrzyjcie do Arsenału, który mieści się na lewo przy Bramie Floriańskiej, przy ul. Pijarskiej.
Został wybudowany w XVI wieku. Przechowywano tu strzelby i działa, a w podziemnym magazynie proch. W XIX wieku został przebudowany w stylu włoskiego zameczku, pełnił funkcję magazynu i koszar. W 1874 r. gmina ofiarowała Arsenał razem z basztami Stolarską i Ciesielską na cele muzealne księciu Władysławowi Czartoryskiemu. To on pozyskiwał cenne eksponaty na rozmaitych aukcjach i od handlarzy dziełami sztuki. Wystawę uzupełnia kolekcja rzeźb rzymskich Artura Potockiego.
Wystawa nie jest duża, zwłaszcza w kontekście zbiorów sztuki starożytnej innych wielkich muzeów, ale przestronna sala pozwala objąć wzrokiem całość i cudownie przenieść się w czasie.

Wystawa została nazwana Żródła, bo przecież to starożytność jest początkiem rozwoju kultury i sztuki naszej cywilizacji. Ta nazwa mogłaby mieć jednak szerszy, filozoficzny kontekst.

Dla mnie Źródłem na pewno jest przyroda. Ostatnio weekendy spędzam na jeżdżeniu rowerem po puszczach, ostatnio byłam w kolejnej, Niepołomickiej. Ludzi dość sporo, ale i ścieżek dużo, więc o spokój tam nietrudno. Puszcza Niepołomicka, jak i Dulowska, jest w dużej część wykarczowana i poddana plantacjom użytkowym. Na szczęście jednak oczywiście nie cała.

Siedzieliśmy sobie z Z. nad jeziorkiem i wsłuchiwaliśmy się w śpiew ptaków.
Oglądaliście może film Sound of Metal ? Zastanawialiście się kiedyś czym mogłaby być utrata słuchu ? Jak inaczej postrzega się wówczas otaczający nas świat ?

Jeśli ktoś ma ochotę na źródła kulturalne, to przypominam, że w całej Polsce dzisiaj Noc Muzeów. Bardzo, bardzo polecam Wam też oczywiście znowu Teatr Współczesny online, tym razem już chyba po raz ostatni -„Szelmostwa Lisa Witalisa” – można wejść na platformę w każdej chwili do 31.05. Nagranie jest po prostu genialne, bierze w nim udział jeszcze także nieodżałowany Krzysztof Kowalewski, poza tym cała plejada wspaniałych aktorów.

Od dzisiaj oblężone będą kawiarnie i restauracje, mnie udało się załapać z koleżanką we wtorek na kawę na tarasie w baszcie, w cudownym miejscu w Krakowie – Przegorzałach. Niestety budynek główny z restauracją będzie nieczynny do końca roku z powodu remontu, szkoda, bo to jedyne miejsce z widokiem na przełom Wisły. Jednak na kawę z ciastkiem też warto tu wpaść.

Empatia

Powyżej moje zdjęcie sprzed paru lat na uroczym spotkaniu autorskim w Raciborzu z najlepszymi czytelnikami świata – dziećmi. Na Śląsku, nie wiedzieć czemu, jestem naprawdę znaną autorką 🙂
Książeczek napisałam sporo, jednak myślałam, że ten rozdział jest już zamknięty, ale kto wie…

Od jakiegoś czasu mam poczucie misji. Początkowo zastanawiałam się nad serią ekologiczną, ale teraz na pierwszy plan wysunęła się empatia. Do ludzi, do odmienności, do przyrody. Myślę, że trzeba jej uczyć, bo nie każdy ma odpowiednie wzorce w domu. Jej brak jest potem brzemienny w skutki.
Dzieci są z natury wrażliwe i dobre, z czasem nasiąkają wszystkim co niesie życie wokół. Czasy dla nich są teraz szczególnie trudne, wymagania coraz większe, chaos informacyjny druzgocący.
Oczywiście każde pokolenie jest inne, ma inne otoczenie, cele i środki, ale jednak wciąż jesteśmy tymi samymi ludźmi. Gdzieś w natłoku spraw gubią się czasem ważne rzeczy, nie chcę mówić górnolotnie, że najważniejsze.
Trzymajcie za mnie kciuki, bo pomysł mam całkiem konkretny, jednak przyziemne problemy ciągle nie pozwalają na jego realizację.


Dzieci, osoby starsze i przyroda mają ze sobą coś wspólnego – bezbronność.
Ostatnio wzruszył mnie niezmiernie film Father ( 2020) z oscarowym Anthony Hopkinsem. Jeśli go jeszcze nie oglądaliście, bardzo go Wam polecam. Na Filmwebie ma nawet więcej ocen niż oscarowy Nomadland. Ten ostatni też mi się zresztą podobał, zwłaszcza, że sama przed wielu laty przez półtora miesiąca podróżowałam dookoła USA spotykając wielu ludzi wiodących życie w kamperze, ciągle w drodze, prawdziwy slow tourism, połączony często z okazjonalną pracą, jak na tym filmie.
Jednak to Father wcisnął mnie w fotel. Przejmujące co dzieje się na starość z ludzkim mózgiem, nie zawsze, ale często. Osobiście nie doświadczyłam podobnych przeżyć z własnymi rodzicami, mój tato zmarł mając 56 lat, opuścił go nie umysł, ale jego fizyczność, co było równie straszne.
Mama zmarła nagle. Tęsknię za obydwojgiem jak małe dziecko, choć minęło wiele lat.

Pięknie o empatii mówił przedwczoraj na Twitterze Dalajlama:
https://youtu.be/dmArGum9m

Życzę Wam pięknego weekendu. Ja spędzam go jak zwykle na łonie przyrody.
Nie mogę się też doczekać poniedziałku. Na 12 jestem zaproszona na miłe spotkanie do Muzeum Czartoryskich, wreszcie na żywo ! 🙂 A po południu z tym samych muzeum spotkanie online dot. Cecylii Gallerani, czyli tajemniczej Damy z gronostajem oraz Izabelli Czartoryskiej, późniejszej właścicielki obrazu Leonarda da Vinci. Ten artysta jest mi niezwykle bliski duchowo, także dlatego, że kochał zwierzęta i był wegetarianinem, co w tamtych czasach było czymś rzadkim.

Majówka

Dzisiaj trochę pada, z czego cieszą się rośliny i alergicy. Najładniejszy dzień weekendu majowego był chyba wczoraj, czyli 30.04 🙂 Ja spędziłam go jeżdżąc z Z. na rowerze po Puszczy Dulowskiej. Byłam zdumiona niemal całkowitym brakiem ludzi. Co do Puszczy, to mam tzw. sprzeczne uczucia, jest w połowie piękna i w dużej części barbarzyńsko zniszczona. Są miejsca dzikie i urokliwe …

…i olbrzymie połacie całkowicie zdewastowane. Las wycina się bezmyślnie, całymi hektarami, w zamian sadzi ew. plantację drzew tego samego gatunku ( głównie sosny), w równych odległościach, brak biologicznej różnorodności sprawia, że las się już nie odradza. Takich widoków jak poniżej jest w Puszczy Dulowskiej dużo, jest ona poszatkowana, czasem wprost zmasakrowana, jakby ktoś szedł z przyrodą na wojnę, to ogromnie przygnębiające.

Myślę, że gdyby w Polsce zrobić referendum, brak by było przyzwolenia społecznego na taki proceder, dużo się na ten temat mówi i pisze. Oburzamy się na wycinkę lasów w Ameryce Płd, a co dzieje się u nas ? W lesie napotykamy figurkę św. Rity, która ma chronić rodzinę, a czemu nie przy okazji lasy i przyrodę ? Na myśl przychodzi mi artystka Marta Jamróg i jej Kapliczka Anty – myśliwska ( po prawej)

Zamiast liczyć jednak na opatrzność, warto włączyć się w działania na rzecz przyrody. Giną ostatnie środowiska wielu gatunków roślin i zwierząt, powtarzamy to już jak mantrę, a ludzie, którzy mogliby ten proces zatrzymać i nawet odwrócić, zapatrzeni są jedynie w doraźne zyski materialne.

Wjeżdżamy wczoraj przez otwartą bramę na teren ogrodzonego ośrodka hodowli zwierzyny, ciekawi co tam zastaniemy. Od robotników dowiadujemy się, że żadnej zwierzyny się tu już nie hoduje, można ją zobaczyć jedynie martwą. Jest to miejsce pokotu zwierząt po polowaniach.
W dzisiejszych czasach myślistwo powinno być całkowicie zabronione.

Miłym zaskoczeniem było dla nas natomiast wczoraj to, że w puszczy było naprawdę bardzo czysto, ani jednego dzikiego wysypiska, śmieci właściwie w ogóle prawie wcale. Może to zasługa sprzątania Rudna i jego okolic tuż przed majówką, a może po prostu wzrasta w tym względzie świadomość społeczna.

Zaglądnęliśmy pod koniec dnia w okolice zamku Tenczyn w Rudnie :

Są to ruiny zamku leżącego na na Jurze Krakowsko – Częstochowskiej, należącego w XIV wieku do kazimierzowskiego systemu tzw. Orlich Gniazd. Głównym pomysłodawcą i właścicielem zamku był wojewoda krakowski i sandomierski Jędrzej Tęczyński, stąd nazwa zamku. Malowniczo położony, majestatyczny, obecnie do oglądania jedynie od zewnątrz. Polecam na wyprawę piknikową ze względu na piękną okolicę.

Życzę Wam udanej majówki, spokoju i dobrego wypoczynku.
Ja mam dalsze plany na najbliższe dni, a całość zakończę 3.05 wieczorem we Współczesnym na Tańcu Albatrosa, od tego teatru zaczynam się już uzależniać.