Zdj. z arch. festiwalu Boska Komedia
Już dawno żadna sztuka nie dotknęła mnie aż tak, nie mogę się otrząsnąć po wczorajszym przedstawieniu.
Dwa lata po słynnych „Dziadach” Maja Kleczewska przedstawiła nową inscenizację dramatu Mickiewicza, tym razem zrealizowaną w Iwano-Frankowsku w Ukrainie. To teatr czasu wojny, zdarzało się, że pracę przerywały alarmy bombowe, artyści byli w nieustannej gotowości, by w razie potrzeby w każdej chwili uciec do schronu. Ekstremalne okoliczności towarzyszące próbom oraz świadomość, jak wielkie spustoszenia czyni rosyjska inwazja, dały spektaklowi niezwykle gorącą temperaturę ,bezkompromisowość i brawurę. Powstało przedstawienie pełne oskarżycielskiej siły. „Dziady” z Iwano-Frankowska każą Europie przestać oczekiwać wdzięczności od Ukraińców, natomiast stawiają pytanie o to, co jeszcze jesteśmy Ukrainie winni. Ostro traktuje też sprawę tak zwanych kulturalnych sankcji wobec Rosji, uznając, że w ogromnej mierze są one fikcją preparowaną przez zadowolonych z siebie zachodnioeuropejskich pięknoduchów, szukających w tej sytuacji potwierdzenia własnej rzekomej przyzwoitości. W roli Konrada znany z poznańskiego „Hamleta” Kleczewskiej świetny ukraiński aktor Roman Lutskiy.
Widzowie od początku wciągnięci w poruszający przekaz, najpierw siedząc na „odwróconej scenie”, za kulisami, potem przedstawienie przeniosło się do foyer.
Tam na koniec aktor grający Konrada rozpostarł ukraińską flagę i wszyscy skandowaliśmy : chwała Ukrainie ! Publiczność wiwatowała długo, nie chcieliśmy tych niezwykłych aktorów i reżyserki wypuścić.
Myślę, że sprawili, że te Święta też będziemy odbierać przez pryzmat tego, co z nami zrobili. Wszyscy wiemy, że istnieją światy równoległe; nie wszędzie są choinki, jedzenie, prezenty i radość, jednak z wygody to wypieramy. Artyści ściągnęli nas na ziemię.
Na spektaklu siedziałam obok mojego ulubionego aktora z Teatru Starego, Radosłąwa Krzyżowskiego, którego parę dni wcześniej podziwiałam w spektaklu „Joga”:
zdj. ze zbiorów Teatru Starego
Grał tam fantastycznie dziennikarza w głębokim stadium depresji. Jest to sztuka o stracie, cierpieniu, chorobie i bólu ale też o tym co pozwala mieć nadzieję – mówią twórcy spektaklu „Joga” powstałego na podstawie autobiograficznej powieści Emmanuela Carrere’a. Napisał ją pod wpływem problemów osobistych i wydarzeń politycznych, które wstrząsnęły Francją w 2015 roku – w tym zamachu na redakcję „Charlie Hebdo”.
Wojna, zamachy terrorystyczne, epidemia – te rzeczy się dzieją, niektóre daleko, niektóre tuż obok.
W mojej ulubionej galerii przy Plantach nastrój świąteczny też przygaszony:
Mam za sobą nie tylko wizyty teatralne, ale i sporo świątecznych spotkań ze znajomymi, a parę jeszcze przede mną. To miłe chwile.
Cieszyć też jest się z czego, bo kraj wraca do normalności; „Dziadów” na przykład nikt nie zabroni już grać, dyrektor Głuchowski też, mam nadzieję, zostaje.
Ja Święta spędzam rodzinnie w najmilszym towarzystwie i to dla mnie najważniejsze.
Oczywiście będzie dużo niespodzianek, w tym wizyta w muzeum …Banksy’ego, które od 14.12 stało się wielką atrakcją Krakowa i o którym na pewno osobno napiszę.
Potem znów teatralnie, bo Sylwester w Grotesce, której szefuje teraz sam Krzysztof Materna, więc mam nadzieję, że w Nowy Rok wkroczę, jak obiecuje teatr, ” jeśli nie nazbyt mądrze, to przynajmniej wesoło”.
Obraz z galerii dedykuję samej sobie na tę właśnie okazję; ach zatracić się w tę noc aż do upadłego w tańcach i śpiewach…
Zanim złożę Wam życzenia, zerknijcie jeszcze proszę na ten filmik:
https://www.youtube.com/watch?v=VS1VImlJ-E4&authuser=0
” Dopóki będą istniały rzeźnie, będą istniały i pola bitew” – Lew Tołstoj, Rosjanin ( !), wybitny pisarz i wegetarianin.
Życzę Wam i sobie aby Święta były piękne i ciekawe, a Nowy Rok przyniósł mądre rozwiązania złych spraw na świecie, pokój i koniec cierpienia.
Załączam zdjęcie sprzed paru dniu, kiedy jeszcze w Krakowie był śnieg.
Czekamy, że znów przyprószy 🙂
Ściskam Was serdecznie !