Wyspy Owcze

Jeżdżę sobie po Wyspach Owczych dwa razy w tygodniu, przypływamy do najmniejszej stolicy Europy, Torshavn, i w zależności od pogody, robimy rozmaite rundy autokarem po głównej wyspie Streymo. Na Wyspach Owczych żyje ok. 53 tys. mieszkańców, z czego ok. 22 tys. w stolicy. Zachwycam się zupełnie innym światem, pustką, spokojem, jaki przynosi przyroda. Urocze domki z trawiastymi dachami i pasące się wszędzie owce to główne cechy tutejszego krajobrazu. Owce są wszędzie, jest ich ok. 70 tysięcy, a więc więcej niż ludzi. Mają tu dobre życie, pasą się na wolności i wydaje się, że to one rządzą wyspami. Niestety, jak wszystkie istoty podporządkowane człowiekowi, kończą dość szybko na talerzu. Przysmakiem narodowym są pieczone w całości ich głowy, mam „okazję” oglądać to danie co tydzień podczas specjalnego wieczoru ” Wiking – event” na statku. Obrzydliwe …? Nie bardziej niż np. pokrojone tyłki innych zwierząt…Zdjęcie „dania” zrobiłam, ale tym razem nie zamieszczę.

Owce tutaj są inne niż nasze, mają piękne, puszyste, miękkie futra, w różnych odcieniach brązu, beżu, bieli i czerni. Odróżnia je też…jakiś szczególny rodzaj spojrzenia, przyglądają się ludziom w jakiś bardzo inteligentny, refleksyjny sposób 🙂 Z Islandii będzie mnie jednak prześladować zupełnie inny rodzaj spojrzenia: tysięcy par zrozpaczonych oczu zwierząt wiezionych na trzech poziomach ciężarówki, z wyraźnym przeczuciem celu podróży.

Poniżej jedna z moich ulubionych zatok, miejscowość Tjornuvik. Lubię wdychać tu morską bryzę i cieszyć się kompletną pustką. Wszystko ma jednak jakąś swoją drugą, ciemną stronę

12 września w podobnej zatoce, w w wiosce Skalabotnur, odbyła się doroczna rzeź delfinów, Grindadragp.. Podczas tego „święta” lokalni rybacy zaganiają łodziami motorowymi zwierzęta do zatoki, po czym zabijają je ostrymi harpunami. W kilka chwil woda zabarwia się na czerwono. Mięso zabitych zwierząt potrzebne było może w IX wieku, od kiedy to zapoczątkowano ten rytuał, do wykarmienia mieszkańców. Jednak jego ilość z obecnego uboju zdecydowanie przewyższa możliwości konsumpcyjne mieszkańców. Wiele zwierząt zginęło więc na darmo. Padł straszny rekord, barbarzyńsko zamordowano prawie 1500 delfinów. Organizacje ekologiczne alarmują, mieszkańcy Wysp są w opiniach podzieleni, przewodnicy mówią o wstydzie. Nie widziałam tej rzezi, ale bezsilność wobec takiego bezmyślnego bestialstwa boli.

W bajkowych domkach, za uroczymi firaneczkami mieszkają różni ludzie, jak wszędzie…

Życie na Wyspach nie jest łatwe, z drugiej strony na pewno prostsze niż gdzie indziej. Jestem tu już drugi miesiąc, pisząc do Was popijam herbatę z lukrecji i myślę, że wiele rzeczy bardzo też polubiłam:) Także ludzi. Nie wszyscy przecież z ochotą mordują delfiny, niektórzy pięknie śpiewają, tańczą i malują.


Jutro wybieram się do Muzeum Sztuki Współczesnej w Torshavn. Mam już za sobą dwa falstarty. Raz wpadłam po drodze w uroczym miejskim lasku w wodny lej ( !) szukając drogi na skróty, a ostatnio dotarłam za późno, muzeum czynne tylko do 16, a mój statek dobija o 15. Jutro startuję jednak znowu znajomą drogą do celu 🙂

Dodaj komentarz